Nie tylko powrót do zdrowia po wypadku może trwać długie miesiące, a nawet lata. Bywa, że i samo odzyskanie przytomności następuje po dłuższym czasie. Dawniej mogło to rodzić pewne problemy w ocenie takich przypadków. Poszkodowany bowiem wprawdzie żyje, ale trudno stwierdzić, że np. uczestniczy w normalnych relacjach albo zapytać go o jego przeżycia. Dziś jednak sprawa jest oczywista. W takich sytuacjach nam lub bliskim należy się zadośćuczynienie.

Choć nie opiszemy jego rozmiaru, cierpienie niewątpliwie ma miejsce. Co wtedy?

Zwłaszcza wypadki komunikacyjne należą do tych, które niosą ze sobą szczególne ryzyko. Choć powoli poprawia się infrastruktura, a średni wiek pojazdów maleje, jest on nadal znacząco wyższy, niż w krajach zachodnich. Inny jest więc nie tylko ich stan, ale i doskonałość czuwających nad naszym bezpieczeństwem rozwiązań technicznych.

Właśnie taki przypadek, a więc długo nieodzyskującej przytomności nastoletniej ofiary wypadku był sprawą, którą w konsekwencji musiał zająć się w 2015 roku Sąd Najwyższy (Sygn. akt I CSK 434/14). Okręgowy orzekł wówczas, że poszkodowana wedle aktualnej wiedzy medycznej, najprawdopodobniej nie odczuwa cierpienia. Innego zdania był jednak Sąd Apelacyjny, a następnie także wspomniany SN, co w kolejnych takich sprawach otwiera nam drogę do korzystnych orzeczeń. Wskazano mianowicie, że należy kierować się przesłankami obiektywnymi, a więc porównać krzywdę ofiary z tymi doznawanymi przez inne osoby. One właśnie sprawiają, że niezdolność do samodzielnej oceny własnego stanu nie może być przeszkodą do stwierdzenia, czy jest on dolegliwy i zasługuje na zadośćuczynienie.

Zadośćuczynienie i odszkodowania powypadkowe nie tylko za śmierć bliskich

Wszyscy żyjemy w sieciach mniej lub bardziej zażyłych relacji. Nie ulega wątpliwości, że śmierć bliskiej osoby to poważna strata, która wiąże się wymagającą wyrównania szkodą. Co jednak, jeśli ofiara wypadku ujdzie z życiem, ale nie odzyskuje przytomności? Choć nie umiera, nie uczestniczy w normalnych relacjach rodzinnych - a to jest naszym prawem, zasługującym na ochronę. Z takiego założenia Sąd Najwyższy wyszedł w 2018 roku w uchwale, będącej efektem zapytania ze strony Rzecznika Finansowego.